Wspomnienia pachnące lawendą

Nicea wita nas słońcem i monumentalnymi, robiącymi wrażenie palmami, rosnącymi nie tylko wzdłuż ciągnącej się niemalże w nieskończoność Promenady Anglików. Egzotyczna zieleń zaskakuje na każdym kroku, wyglądając zza masywnych kamienic, urokliwych zaułków, czy po prostu – niby zwyczajnie – zdobiąc trawniki i skwery.

Już z samolotu możemy cieszyć oczy widokiem przejrzystej, lazurowej wody. Niesamowicie wyglądają też ceglaste dachy miasta, kontrastujące z kolorem morza.

Po zakwaterowaniu w położonych w centrum Hotelach Berne i National udajemy się do Le Ligure Nice Restaurant na pierwszą prowansalską kolację. Właściciele lokalu przyjmują nas bardzo serdecznie i starają się proponować różnorodne, typowe dla regionu menu. Oryginalny wystrój wnętrza (poszczególne sale, z bogato zdobionymi ścianami w wyrazistych, prowansalskich barwach, mają oddawać atmosferę nicejskich ulic) i miła obsługa budują specyficzny, niezapomniany klimat Le Ligure.

Wieczorem wyruszamy na spotkanie z miastem, w którym przyjdzie nam spędzić najbliższe trzy tygodnie. Idąc przez kolorowo oświetlony Plac Masséna, mijamy zarówno mieszkańców Nicei, jak i przyjezdnych, m.in., charakterystycznie ubranych, uczestników odbywającego się właśnie Szczytu Afryka – Francja. Początek naszego pobytu zbiegł się także z wizytą prezydenta Francji – Nicolasa Sarkozy’ego. Dodajmy, że przybyliśmy tutaj w szczególnym momencie - 150 lat temu podpisano Traktat Turyński, który zdecydował o przyłączeniu Sabaudii i Nicei do Francji. Miasto zatem świętuje i tętni życiem, a liczne restauracje są do późna wypełnione po brzegi.

I wreszcie jest – Promenada Anglików! Palmy – wieczorem specjalnie oświetlone – szum fal, tłum spacerowiczów, z daleka widoczne błękitne parasole małych, usytuowanych na plaży restauracji. Myślimy o jednym – trzeba koniecznie sprawdzić temperaturę wody! Ale jest już późno, więc niestety na morskie i słoneczne kąpiele trzeba będzie jeszcze poczekać.

Następnego dnia spotykamy się na Placu Masséna z przedstawicielami Organizacji Goszczącej, tzn. Honorowym Konsulem Polski – Panem Michelem Forkasiewiczem, Jego małżonką – Panią Jolantą Forkasiewicz, Panem Hubertem Boivin, stojącym na czele Związku Restauratorów (UNION PATRONALE DES CAFETIERS RESTAURATEURS ET METIERS DE LA NUIT CÔTE D’ AZUR) oraz przedstawicielami lokalnych mediów. Stanowimy swego rodzaju atrakcję dla turystów, kiedy ustawiamy się do pamiątkowego zdjęcia, ubrani w stroje do pracy w kuchni i na obsłudze, uszyte specjalnie na czas odbywania stażu, które zdobi logo Programu Leonardo da Vinci i naszej szkoły. Wiele o nas mówi reklamowy roll – up, dlatego obserwujący nas ludzie, wchodząc w rolę fotoreporterów, krzyczą: Pologne! Pologne!

Rozbawieni nieprzewidzianą sytuacją, udajemy się do Szkoły Gastronomiczno-Turystyczno-Hotelarskiej (Lycée Hôtelier et de Tourisme Paul Augier). Autokar zbliża się do celu, a my widzimy kompleks nowoczesnych, błękitnych budynków i zieleń wszechobecnych palm. To dopiero początek niespodzianek. Dyrektor placówki zaprasza na wykład, prezentujący zasady funkcjonowania systemu szkolnego we Francji, a następnie otwiera przed nami drzwi kolejnych pracowni, których wyposażenie naprawdę może imponować. Oglądamy, robimy zdjęcia, spotykamy uczniów i nauczycieli - wszyscy witają nas bardzo serdecznie.

Niestety pora kończyć wizytę. Jeszcze pamiątkowe zdjęcie, które ukaże się w nicejskiej prasie i już wracamy do centrum miasta, by poznać naszych opiekunów i zobaczyć po raz pierwszy miejsca stażu. Odbywamy praktyki w 14 – tu restauracjach, pracując w kuchni, ale także obsługując przybywających gości i realizując ich zamówienia. Musimy przezwyciężyć nasze obawy, pokonać barierę językową, wykonywać polecenia życzliwych nam szefów i nauczyć się jak najwięcej. Z czasem jest coraz lepiej. Nawiązujemy znajomości, sami nie wiemy kiedy dystans między nami i pracownikami maleje, czujemy się pewniej. Zdarza się, że przychodzimy do pracy wcześniej lub wychodzimy później, bo tak chcemy, bo jest fajnie, bo czekają tam na nas nowi koledzy, których - w wolnych chwilach – uczymy polskiego!

No i zdobywamy doświadczenie – poznajemy tajniki tamtejszej kuchni. Niestraszne nam owoce morza, wiemy jak je przyrządzić i serwować.

Stołujemy się w miejscach stażu, a w weekendy odwiedzamy Restaurację Le Ligure. Wita nas zapach świeżych bagietek, których nie może zabraknąć na stole, podobnie jak oliwy z oliwek czy wody. Później oczywiście przychodzi pora na przystawkę, danie główne i deser. Naprawdę nie możemy narzekać!

W czasie wolnym od pracy poznajemy Francuską Riwierę. Spacerujemy po Nicei, odkrywamy wąskie i kręte uliczki Starówki, z Zamkowego Wzgórza podziwiamy panoramę miasta, przyglądamy się bujnej roślinności – gigantyczne agawy czy olbrzymie, kwitnące kaktusy są po prostu niesamowite. Nie jeden raz przechodzimy przez targ kwiatowo – warzywny, kolorowy, pachnący lawendą i aromatyczną mieszanką różnych przypraw, kuszący straganami pełnymi dorodnych pomidorów, cukinii, najróżniejszych owoców, oliwek, serów czy wreszcie regionalnych pamiątek. Towarzyszy nam dźwięk akordeonu i donośny głos nicejskiej pieśniarki. Na pobliskim bulwarze możemy spotkać czekającego na przechodniów mima. Z daleka dostrzegamy sztalugi tutejszego malarza, który zachęca nas do kupienia obrazów i grafik, przedstawiających urocze zakątki miasta. Zwiedzamy Muzeum Marca Chagalla i oglądamy dzieła artysty do tej pory znane nam jedynie z albumów.

Jedziemy do Księstwa Monako, znanego z niezapomnianych widoków, pałaców w stylu rokoko, bujnych ogrodów oraz światowej sławy kasyna. Oglądamy Pałac Książęcy rodziny Grimaldich, odwiedzamy Muzeum Oceanograficzne i spotykamy się oko w oko z rekinem, jeździmy kolejką turystyczną, mijając pozdrawiających nas przechodniów.

Innym razem wybieramy się do Cannes, by zobaczyć Pałac Festiwalowy i stanąć na słynnym czerwonym dywanie, po którym w czasie corocznych pokazów konkursowych przechadzają się w blasku fleszy znani aktorzy i reżyserzy. Spacerujemy Aleją Gwiazd, gdzie znajduje się 200 płyt z odciśniętymi śladami dłoni ludzi filmu, m.in. Andrzeja Wajdy.

Udajemy się również do Antibes – malowniczego miasta portowego z piękną, piaszczystą plażą, poznajemy tajniki wytwarzania perfum w Grasse czy szkła artystycznego w Biot, by na koniec naszych wędrówek zwiedzić Muzeum Sztuki Kulinarnej Augusta Escoffiera.

I tak, nie wiadomo kiedy, mijają trzy tygodnie naszej nicejskiej przygody. Nadchodzi czas pożegnań – mamy wrażenie, że zbyt szybko. Dziękujemy naszym francuskim przyjaciołom za ich serdeczność i wyrozumiałość, Państwu Forkasiewiczom za wielkie serce, ciężką pracę i gotowość do niesienia pomocy w każdej chwili.

Nicea żegna nas deszczem. Jeszcze zdjęcie z szefami i kolegami, by nie zapomnieć, uwiecznić, zatrzymać. Jeszcze uroczysty lunch z Panem Konsulem, Jego żoną, restauratorami i hotelarzami. Jeszcze ostatnie spojrzenie na Niceę – z okien samolotu. Tak niesamowicie wyglądają ceglaste dachy miasta, kontrastujące z kolorem morza. I ten zapach lawendy… Skąd? A, tak… Przecież zniszczyłaby się w walizce.

 

W imieniu uczestników stażu

Anna Wrona

wicedyrektor ZS nr 1

koordynator projektu

Szkoła Zawodowa Najwyższej Jakości

Wiarygodna szkoła

II konkurs literatury rosyjskiej

konkurs literatury rosyjskiej

JSN Epic is designed by JoomlaShine.com